Reproduzindo via Spotify Reproduzindo via YouTube
Saltar para vídeo do YouTube

Carregando o player...

Scrobble do Spotify?

Conecte a conta do Spotify à conta da Last.fm e faça o scrobble de tudo o que você ouve, seja em qualquer app para Spotify, dispositivo ou plataforma.

Conectar ao Spotify

Descartar

Não quer ver anúncios? Atualize agora

2009, czyli lansiarski wpis do zajefajnego blogaska ^___^

A Storm of Light - Forgive us our Trespasses
5/10
Z bólem serca wystawiam taką ocenę, ale nic nie poradzę na to, że tak dobrze zapowiadający się zespół wydał tak przeciętną i nijaką płytę. Nic się z niej nie da zapamiętać, a jeśli już to tylko te co bardziej beznadziejne momenty.

Æthenor - Faking Gold and Murder
7,5/10
Od tej płyty zacząłem poznawać ten projekt (modne słowo!) i to jest chyba ich najlepsza. Zwłaszcza że tam na niej coś David Tibet stęka po swojemu.

Aidan Baker & thisquietarmy - A Picture of a Picture
8/10
586575784567846 projekt Nadjana (śmieszny żart) ale tym razem taki że niekoniecznie człowiek ma ochotę się powiesić z nudów niczym pasażer w "Aeroplane!" słuchający wspomnień wojennych głównego bohatera. Ciemny ambient, jakieś soundscapy = "idealny podkład do sesji RPG" (cha cha cha lol!)

Altar of Plagues - White Tomb
7/10
Blek metal + rock pocztowy. O ile ich wcześniejsze epki to nudna jak flaki z olejem typowa blekowa młócka, to to czasem melodią zaskoczy, czasem zmianą jakąś tempa. Ciekawe.

Anaal Nathrakh - In the Constellation of the Black Widow
6/10
Stacza się ten zespół z płyty na płytę. O ile we wcześniejszych produkcjach dałem radę wytrzymać nijak nie pasujące wstawki a'la Emperor, to na tej płycie jakieś zaśpiewy prosto ze stodoły z szyldem Iron Maiden są już nie do zniesienia. Na szczęście nie we wszystkich kawałkach i nie przez cały czas.

Armia - Freak
8/10
Zaskoczenie. Zamiast wydawać coraz głupsze płyty z refrenami w stylu "bumtralala, chlapie fala" ( Ultima Thule ) albo jakieś pseudopoważne pankowe pierdoły ( Der Prozess ), to T. Budzyński zatrudnił R. Brylewskiego i tam mu powiedział "eeee, może byśmy nagrali jakąś fajną płyte, bo te bez ciebie były takie z dupy?" na co Robert odrzekł zapewne "spoczko, pewka". Płyta brzmi prawie jak Weather , ale to zaleta. Wada - T. Budzyński i jego engrish. Jakby dać Rosjaninowi spod Tuły kartkę z zapisanymi fonetycznie bukwami angielskimi zdaniami.

Black Boned Angel - Verdun
9/10
Kolejne zaskoczenie. Poprzednie płyty były raczej na średnim poziomie, natomiast ta zniszczyła mnie już po pierwszych minutach. Jakieś buczenie z początku, coś tam szumi - a jak tu nagle nie przypierdoli takim DRONING DESTRUCTION, jakiegom nie słyszał już od dawna.

Black Cobra - Chronomega
7/10
Tak jakby stracili trochę pary. Wydaje się to cichsze i wolniejsze niż zazwyczaj u nich, tak jakby bardziej… piosenkowe? Nie wiem.

Blindead - Impulse
4/10
Śmieszyła mnie ta kapela trochę zwłaszcza po drugiej płycie, ta epka tego nie ratuje. Brak oryginalności i powagi, sztuczność, modne zapraszanie laś do śpiewania - oto jest przepis na epkę do zjebania!

Blut aus Nord - Memoria Vetusta II: Dialogue with the Stars
6/10
Bardzo są zabawne zespoły zwące się szumnie awangardowymi, których każda płyta jest taka sama! (no dobra, Ultima Thulée była inna). Czyli to co zwykle: blekowe nadupcanie w perkusję schowaną chyba w studni, sample z filmów których nikt nie oglądał, jakieś francuskie wycie. Podoba mi się ten zespół bo jest ciekawy (w przeciwieństwie do niby z tej samej półki gównianego Peste Noire .

Borgne - IV
8,5/10
Jak ktoś chce zostać fanem blekmetalu i nie zostać bucem jednocześnie, to polecam zacząć przygodę z tym przepięknym gatunkiem muzycznym od tej płyty. Klarowna produkcja bębnów (pewnie jakis automat) przedzierająca się przez brudne gitary (ale takie które słychać, nie jak na jakimś humorystycznym Ordo ad Chao ), wokal w sam raz, nie wkurwiający. No i kawałki takie jakieś… nie blekowe. Żadnych sampli o przyzywaniu Złego etc.

Church of Misery - Houses of the Unholy
7/10
Kolejna część japońskich brutalno-sladżowych piosenek o amerykańskich (głównie) mordercach. Co można o niej powiedzieć? Że jest eee… brutalna. Sladżowa. O mordercach (amerykańskich). I że Japończycy tam grają. Na gitarach i perkusji.

Dälek - Gutter Tactics
7,5/10
Zomg, nagrali wreszcie płytę która da się wysłuchać naraz w całości!

Dark Castle - Spirited Migration
6/10
Może się nie znam, bo same zachwyty słyszę o tej płycie. Dla mnie nuda i nic nowego.

Darkwood - Ins Dunkle Land
6,5/10
Ładne i nastorojwe piosenki po niemiecku i angielsku. W sam raz na ogniskową imprezę ze starymi SS-manami.

Echoes of Yul - Echoes of Yul
6,0/10
Zespół jest z Oplau ponoć, może znają Doktora Wyspę więc! Bardzo fajne i pomysłowe riffy na tej płycie znajdziemy i takie przyjemne momentami wstawki ambientowe. Niby to miał być drone (bo tak czytałem w MĄDRYCH INTERNETOWYCH RECENZJACH), ale nie jest nim ani przez moment. Może to i dobrze, bo produkcja tej płyty jest bardzo garażowa (taki garaż z zardzewiałym polonezem na środku, obok ustawiona gitara i laptop koło imadeł, a ściana wyklejona tekturkami po jajkach) i gówno by było słychać. Co by tu jeszcze można rzec? Jest zdecydowanie za długa. Wywalić 1/3 generic kawałków, nagrać pozostałe 2/3 od nowa, zmienić nazwę zespołu, przeprowadzić się jak najdalej od Mysłowic - przepis na sukces gwarantowany!

Fever Ray - Fever Ray
7,5/10
Bardzo lubiłę płytę Silent Shout, urokliwie kiczowatą, plastikową i tandetną. Myślałem że pani Karin na swojej solowej płycie pójdzie w te klimaty znów, ale wybrała trochę mroczniejszy i poważniejszy sound. Poza tym wszystkie patenty znane z The Knife są tutaj obecne.

Gnaw - This Face
10/10
Wokal z Khanate + elektroniczne nojsy. Niszcząca, męcząca i bolesna muzyka. Najlepsza płyta tego roku. (oj, recka jak z Onetu mi wyszła)

Greymachine - Disconnected
9,5/10
Greymachine >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Jodis >>>> Shrinebuilder

H.U.V.A. Network - Ephemeris
8/10
Czekałem na tę płytę całe 5 lat! Bo pierwsza płyta panów z Solar Fields i Aes Dana - Distances to było absolutne mistrzostwo ambientowe. Tutaj jest już tylko "nieźle". Za bardzo się już w takich dźwiękach osłuchałem i teraz mi się to zlewa w jedno wielkie ambientowe plumknięcie.

Jodis - Secret House
6,5/10
Greymachine >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Jodis >>>> Shrinebuilder

Khanate - Clean Hands Go Foul
8,5/10
Spokojna i wyciszona, porównując z poprzednimi płytami. Brakuje trochę tych charakterystycznych i wyraźnych zagrywek gitarowych, tak dobrze słyszalnych naThings Viral . Ale atmosfera pozostała, czyli mogło być gorzej.

Kodiak - Kodiak
7/10
Nim usłyszałem płytę, znałem tylko tagi z discogs: Doom Metal, Post Rock oraz to że pochodzą z Niemiec. Czyli gwarantowane 2/10. I tak sobie leżała ta płyta niedotykana na dysku, a tu nagle pojawił się ichni split z Nadja - i ten kawałek na nim był lepszy od tego nadjowego. Czem prędzej rozpakowałem leżąca wcześniej płytę (nie, nie z folii - z rara) i usłyszałem coś czego się raczej nie spodziewałem po ww. splicie. Bo to jakieś skrzypce i melodie. Ale bardzo przyjemnie sie słuchało mimo wszystko.

Lustmord - The Dark Places of the Earth
9/10
Zaskakująca ta płyta nie jest, bo ciężko oczekiwać zaskoczeń po tego typu muzyce. Ale Lustmord raczej jedzie cały czas na równym poziomie od 1994 roku. Na tej płycie znajdują się remiksy z , na której było słychać gitarę! (a grał na niej NAJWYBITNIEJSZY GITARZYSTA WSZECHCZASUW Z NAJLEPRZEGO ZESPOŁU WSZECHCZASUW - Adam Jones). I na tej też!

Methadrone - Better Living (Through Chemistry)
6,0/10
"Pocztowe gówno" - powiedział giga-B
"Nastrojowe piosenki" - mówię ja.

My Dying Bride - For Lies I Sire
6,5/10
Wróciły skrzypce, wróciły interesujące piosenki (po wyjątkowo gównianym A Line of Deathless Kings w zasadzie wszystko wydaje się interesujące). Świezość i polot niestety nie wróciły. Srsly, MDB powinno znowu pójść albo w bardziej deathowe rejony, albo takie jak na 34.788%... Complete . Bo drugiej The Angel and the Dark River to się im nie uda nagrać nigdy (i zasadniczo słusznie, bo to strasznie łzawe gówno).

Nadja - When i See the Sun Always Shines on Tv
8/10
Coś w tym roku Nadja nie obrodziła (to pewnie przez te koncerty w jakichś siedzibach bojówek anarcho-syndykalistów i spychaczofobów!). O Under the Jaguar Sun , jedynym premierowym materiale (nie licząc jakichś splitów) lepiej nic nie pisać (2/10, takie kurwa nudy), Belles Betes to przerobione Nadjowo kawałki z solowych dokonań Aidana, a Numbness to jakiś the best of. Omawiany album to też nic nowego, jakieś covery. Ale jakie! Od Slayer po A-Ha . A i tak brzmi wszystko jak Nadja.

Napalm Death - Time Waits for No Slave
6,0/10
Słychać tutaj, niestety, hewimetalowe patenty. Perkusja robi "patataj", jakieś mini-solówki się pojawiają. Brrr. Ale jako że to Napalm Death, to nie mozna tego ocenić niżej niż 6.

Nick Cave & Warren Ellis - White Lunar
8,5/10
Dwupłytowy album, zawierający kawałki z muzyki do The Assassination of Jesse James by the Coward Robert Ford oraz The Proposition (bardzo dobre filmy btw). Do tego jakies inne. O ile Nicka Cave'a średnio trawię, to na tej płycie na szczęście nie śpiewa. Jest tylko bardzo ładna muzyka, taki ambient na jakichś ludowych skrzypkach grany + szumy wiatru. Bardzo ładne. (I zrobili ponoć teraz muzykę do filmu pt. The Road, postapokaliptycznego niby, ciekawym czy się nadaje).

Noriega - Desolo
9/10
To na razie tylko epka, ale znakomita. Ponoć gra tam ktoś z Black Sheep Wall , czyli wiadomo czego się można spodziewać. Czekam na normalną płytę.

Olde Crone - Olde Crone
9/10
Coś jakby Electric Wizard z okresu Supercoven nagrał płytę z Hawkwind. Stonerowe riffy i space rockowy anturaż.

Om - God is Good
7/10
Nie potrafię coś przetrawić tej płyty. Za bardzo akustyczna jak na OM, za mało transowa. Ale może mi się coś odmieni z czasem.

Prodigy - Invaders Must Die
6/10
Pełna odlsulowych hitów, energetyczna płyta prodiży. Zaskakująco przyjemnie sie tego słucha, zwłaszcza na słuchawkach w autobusie.

Revolting Cocks - Sex-o Olympic-o
http://i100.photobucket.com/albums/m38/panzertoter/facepalm4.jpg
http://i100.photobucket.com/albums/m38/panzertoter/double_trek_facepalm.jpg

Shrinebuilder - Shrinebuilder
4,5/10
Greymachine >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Jodis >>>> Shrinebuilder

Slayer - World Painted Blood
8/10
Po raz 100 nagrane te same kawałki co na Seasons in the Abyss , ale zdycydowanie lepiej nagrane niż na Christ Illusion. Dobrze że Slayer nie tworzy już płyt-potworków w stylu God Hates Us All .

Solar Fields - Movements
7/10
Uff, na szczęście nie ma już "umc umc" przez które to nie dało się słuchać płyty Earthshine. Tutaj mamy za to do czynienia z bardzo przyjemnym i ciepłym ambientem.

Sunn O))) - Monoliths & Dimensions
9/10
Bardzo mi sie podoba kierunek jaki obrał Sunn na ostatnich 3 (w zasadzie 2) płytach. Zarówno Attlila jak i Oren Ambarchi sporo wnoszą i nie wyobrażam sobie już bez nich tego zespołu. Wrażenia z tej płyty potęguje koncert, który był najlepszym koncertem z wszystkich "czterech stiwów" (Albini, Austin, von Till, O'Malley) którzy odwiedzili w ostatnim czasie Polskę.

Wszystkich płyt wydanych 2009, a przeze mnie przesłuchanych, zostałoby jeszcze sporo do opisania, ale raczej średnio warte są wzmianki. Albo nie były wyjątkowym rozczarowaniem czy też objawieniem albo były tak bardzo nijakie, że nawet nie zapadły mi w pamięć.

P.S.

Z ostatniej chwili, właśnie przesłuchałem:
Current 93 - Aleph at Hallucinatory Mountain
9/10 (po dwukrotnym przesłuchaniu)
Znakomita płyta Current 93! A myslałem że Davit Tibet już nic nie wykrzesa z siebie ciekawego. Black Ships Ate the Sky to było łzawe pedalskie łkanie a o Black Ships Heat the Dancefloor lepiej nie wspominać, bo to wstyd. Birdsong in the Empire był średni. Ta natomiast - z rzężąco brzmiącą gitarą w tle, bez wysokich zawodzeń wokalisty, z przejrzystą strukturą utworów - wybija się zdecydowanie in plus. Równolegle z nią wyszła jeszcze Monohallucinatory Mountain - czyli opisywana właśnie płyta ale w wersji mono… No zajebioza po prostu. W INTERNECIE wyczytałem że mroczniej przez to brzmi. Ja bym powiedział że po prostu bardziej chujowo.

Não quer ver anúncios? Atualize agora

API Calls