Reproduzindo via Spotify Reproduzindo via YouTube
Saltar para vídeo do YouTube

Carregando o player...

Scrobble do Spotify?

Conecte a conta do Spotify à conta da Last.fm e faça o scrobble de tudo o que você ouve, seja em qualquer app para Spotify, dispositivo ou plataforma.

Conectar ao Spotify

Descartar

Não quer ver anúncios? Atualize agora

Informacja to władza

Czw 15 X – Archive

Kto by się spodziewał, że w tym roku będzie zima? Na pewno nie PKP, Wiktora z dworca odebrałem więc 18.20 i lecimy prędko do Studia, tak w sam raz na 19. Fajnie, akurat tak, żeby odczekać standardowe pół godziny opóźnienia przy piwie, potem średniawy Birdpen, a po Birdpenie 2 godziny przerwy (no może półtorej godziny, ale nie mniej), w tym czasie publika do baru i toalety, a my pod scenę. Plan idealny.

Stoimy więc sobie pod barem sącząc szczochy z plastikowych kubków typu 0,4/5,50, gdy rozlegają się pierwsze dźwięki. Muzyka gra, ale coś nie gra. Parę susów i jesteśmy pod tłumem. Pod tłumem, za tłumem, w każdym razie n i e w tłumie. Znam teksty, kupuję płyty, jeżdżę za nimi po Polsce i przeszło rok z rzędu głosowałem na Agian na LP3, a teraz będę stał z tyłu? Na to wygląda, smutno mi. Ale dało się zawalić bardziej, niewiasty nieroztropne nawet na bilet się nie załapały. Zespół wchodzi na scenę przy akompaniamencie sampli puszczonych przez niewiadomokogo. Controlling Crowds średnio wyszło, Pollard taki jakiś jeszcze nie rozgrzany, no i na płycie delikatny refren kontrastował fajnie z pulsującym rytmicznym tematem głównym, a na koncercie perkusja zepsuła ten efekt.

- No to daliśmy ciała - marudzę.
- Dlaczego? - pyta zaskoczony Wiktor.
- Yyy? - upewniam się.
- To nie suport? - upewnia się on.
No nieźle, człowiek którego miałem za równego sobie archivehardkorowca, który był tu ze mną przed trzema laty, który wepchał się do Trójki na stuosobowy akustyczny koncert, ten człowiek nie znalazł przez ostatnie pół roku czasu, żeby poznać nową płytę. Trochę się zmieszałem, o nic już nie pytam.

Lecą kolejne kawałki, przychodzi czas na Collapse/Collide. "Ciekawe jak sobie poradzą bez Marii" - myślę. Poradzili sobie. Nawet Clones, które jest po prostu słabe, koncertowo wyszło nieźle. Po Kings of Speed dwa obce mi kawałki z Part IV. Lines fantastyczne. W ogóle obecność Rosko na scenie mi nie zgrzytała, niby Quiet Time nie miało mocy, ale pozostałe rapowane kawałki - owszem. Pobałnsiłbym sobie z łapą w górze, jak na murzyńskich teledyskach, ale tam z tyłu pod balkonami nie bardzo się chciał tłum ruszać, to co się będę wydurniać. Żal mi trochę Chaosu, ale niestety już tylko Funeral i koniec pierwszej części.

5 minut owacji (tak, wiemy że będą 4 kawałki na bis, ale i tak sobie poklaszczemy) i Londinium. Pollard partię Royi odśpiewał całkiem ładnie, aranż niby oryginalnawy, ale brzmiało jak nowe, nie stare Archive. Londinium przechodzi w Numb. Dlaczego w ten kawałek? Przecież to kicha, mają lepsze grzałki. Fuck U siadłoby, tak jak w Jarocinie… No cóż, dwa ostatnie kawałki naprawiły złe wrażenie. Drugiego bisa nie będzie, muzyka wchodzi na tyle szybko by zgasić nadzieje. Pomyśleć, że na ostatnim koncercie w Krakowie udało się wywołać trzy…

Publiczność była sensowna - ruszała się, nie to co przed trzema laty i wiedziała, po co przyszła, nie to co w Jarocinie. I nawet klaskała na dwa, nie na raz. Gdyby jeszcze nie przerywała Again to by w ogóle było pięknie. Zespół zagrał porządnie, no i wizualizacje były po raz pierwszy. Tylko repertuar średnio dał radę, lepiej by jednak było jakby zagrali przekrojowy koncert, a nie krążek w całości. Nowa płyta jest niby dobra, ale nierówna, spokojnie można by sobie połowę kawałków na koncercie odpuścić. Wrażenia nie warte setki, nie za trzecim razem.

Za krótko, za szybko, nie chce się wracać do domu, popoluję na autografy. Z zanadrza wyjmuję płytę i łapię zespół po kolei. Pollard się nie pojawił, brakuje mi go do kompletu. Do tego zapuścił włosy, fe. Ale reszta w porządku, nawet Darius i Danny, którzy na scenie robią trochę sztywne wrażenie wyszli na luźnych gości.

Kieruję się do szatni. Bez sensu - Birdpen jednak odwołali, a płyty sprzedają. Do tego jacyś dziwni ludzie przyszli na koncert - nasuwa mi się, gdy otacza mnie liceodresiarnia… Procesy myślowe zaczynają przebiegać szybciej. Stuk, trrr, trach - stękają trybiki maszyny. Tryt, tryt, tryt - powoli klarują się myśli. Organizatorzy przesunęli koncert na wcześniejszą godzinę, żeby zarobić po nocy na dyskotece i nawet nie raczyli mnie o tym poinformować? Niee, niemożliwe, przecież to by było niezłe gnojstwo, takich rzeczy się nie robi. A jednak…

Não quer ver anúncios? Atualize agora

API Calls