Domingo 22 Fev 2009, 18h:49
W niedzielę miałem przyjemność być na recitalu chopinowskim. Przy fortepianie zasiadła laureatka V nagrody X Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. F. Chopina - Ewa Pobłocka.
Muszę przyznać, że lubię takie recitale jak dziś ze względu na ich charakter - tzn. ograniczenie się do jednego kompozytora. Wybrany repertuar był według mnie wyjątkowy, bardzo charakterystyczny i świetnie przemyślany. Występ Pobłockiej składał się z dwóch podobnie ułożonych części:
Ballada g-moll op.23,
2 Nokturny,
3 Walce,
Improptu As-dur op.29,
Ballada As-dur op. 47
Scherzo b-moll op.31,
3 Etiudy op. posth
4 Mazurki,
Preludium cis-moll op. 45
Scherzo h-moll op.20
Pierwsza rozpoczyna się i zamyka balladą, druga rozpoczyna i kończy się scherzem. W każdej części widać też pewną korelację w liczbach utworów: 2-3-1, 3-4-1. Jako biblista lubię takie przejrzyste układy :-)
Jednakże pomijając formalne ułożenie utworów należałoby zwrócić uwagę na ich charakter. Zarówno ballady jak i scherza to kompozycje dość wyraźne, zawierające mocne dźwięki. Jak stwierdziła Teresa Księska-Falger "widać tą polskość", widać to serce bijące z dala od ojczyzny.
Szczególnie jeśli chodzi o Scherzo h-moll op.20 z motywem "Lulajże Jezuniu" - jest pewien fragment w tym utworze w którym odczuwam tęsknotę Chopina za domem rodzinnym. Słuchając tego scherza nasuwa mi się wręcz cała historia, którą pisze wędrowiec w zimowy wieczór. Pośród zawiei odnajduje dom, w którym jest wigilia i są śpiewane kolędy. Jakież męki musiał przeżywać Chopin pisząc ten utwór za granicą, przypominając sobie dom ojcowski…
Poniżej umieszczam jedno z lepszych moim zdaniem wykonań tego Scherza na Youtube, mimo że pianista ma może z 12 lat. Chciałbym umieć zagrać przynajmniej kilka taktów tego co on…