Reproduzindo via Spotify Reproduzindo via YouTube
Saltar para vídeo do YouTube

Carregando o player...

Scrobble do Spotify?

Conecte a conta do Spotify à conta da Last.fm e faça o scrobble de tudo o que você ouve, seja em qualquer app para Spotify, dispositivo ou plataforma.

Conectar ao Spotify

Descartar

Não quer ver anúncios? Atualize agora

Bezkrytyczni.pl: Izrael 1991

Historia polskiej muzyki to pasmo niesamowitych ludzi, barwnych wydarzeń, pasji, miłości. W „czerwonych” latach była alternatywą pomiędzy socjalistycznymi rządami, a kościołem katolickimi budującym nadzieje w wolność. Była naturalnym wypełnieniem pomiędzy narzuconym tokiem myślenia, a ogólnokrajową moralnością. W szarej, pustej rzeczywistości ludzie poszukiwali własnej tożsamości, tożsamości niepodległego myślenia. Potrafili w dźwiękach odkrywać nową rzeczywistość na przekór partii, cenzurze wyzwalali swoje szaleństwo i indywidualność. Tak jak Kraków stał się miastem podziemnego Jazzu, tak Warszawa narodziła kulturę muzyki Punk Rock’a. Wprost proporcjonalnie do dzisiejszej skurwionej sceny doby „pudelka” i wielkich cycków istniało wiele wspaniałych postaci. To zatrważające w jaką stronę poszli polscy wykonawcy przez te trzydzieści lat. W tych ponurych czasach, zapomniany już dzisiaj Robert Brylewski nagrał jeden z najważniejszych albumów polskiej muzyki - Izrael 1991.
„Właściwie to jestem zadowolony, że udało nam się będąc jeszcze nastolatkami być czujnym wobec takich różnych, powiedziałbym ekumeniczne pokus. Czyli żeby nie zostać taka pusta kukiełką rock end rollową bez treści. Uniknąć życia samym rockman’stwem, tylko żeby sięgnąć jak najgłębiej do treści tego wszystkiego. Cieszyć się tą kultura, obcowaniem ze wspaniałymi ludźmi, możliwością dawania ludziom którzy chcą muzyki i tej satysfakcji aż do granic.” - Robert Brylewski

Kultura Punk Rocka zaczęła się od niego, od „Kryzysu” i „Tiltu”. Dzisiaj w wywiadzie dla Kuby Wojewódzkiego mówi o smutnym zapomnieniu, głodowaniu i problemem z zakupem strun do gitary. Oto jak Polska dba o swoich bohaterów kultury - idoli. Brylewski mówi o tym jak mało to jest ważne, a jego przyjaciele wspominają jak zupełnie za darmo, dniami i nocami nagrywał płyty dla ponad dwustu zespołów z całej Polski. Wtedy młodzi ludzie, bohaterowie z polotem i finezją pokonywali rzeczywistość tworząc nową prawdę gitarami, podprogowymi tekstami, kolorowym ubiorem - buntem przeciwko betonowej Polsce. Sztuka z najwyższymi ideami przekazywanymi, pomyśleć by można z pokolenia na pokolenie. Tylko kto dzisiaj o tym pamięta. W dobie socjalizmu zwykłe próby, nie mówiąc o koncertowaniu, stanowiły nie lada wyzwanie. Gdy ówczesne siły polityczne zbojkotowały uwielbianą przez tłumy formację, ta nie mając już głosu ani możliwości tworzenia rozpadła się. Tak powstał Izrael post punkowa, opisywana przez wielu jako reggae’owa formacja. Album 1991 został nagrany w Londynie na zachodni rynek, ze wsparciem i inwestycją anglika. 1991 nigdy jednak nie zdobyła odpowiedniego uznania ani w Polsce ani na świecie. Dlatego też dzisiaj, z oddechem dzieciństwa bo pamiętam ją gdy słuchałem jej będąc bardzo małym dzieckiem, chciałbym przedstawić ją starym/młodym amatorom genialnego grania.

Przypięcie Kryzysowi, czy Brygadzie Kryzys, Armii, Falarek Band, Izraelowi konkretnych łatek opisującym konwencje muzyczną mija się z celem. Muzycy tych zespołów potrafili eksperymentować z pogranicza wszelkich gatunków. Tak jakby zespół wydzierał na całe gardło jeden wyraz, wyraz: Wolność! Nie bali się balansu między jedną, drugą czy jakąkolwiek stroną mocy dźwięków. Robili to kreatywnie, a po latach wcale nie brzmi to archaicznie. Robert Brylewski w wywiadach często opisywał jak to ich utwory powstały tylko na gitarach akustycznych w domowym zaciszu. Stąd też dowolność form i niepohamowany rozwój był czymś całkowicie naturalnym. Wzrusza mnie postać Roberta. Jego pasja, namiętność do tego co robi przez całe życie mnie po prostu wzrusza. To niesamowite stworzyć tyle frontów na raz i szukać kolejnych. Tak jakby jego przeznaczeniem było tworzenie ciągle nowych rzeczy. Dzisiaj wszyscy tylko powtarzamy jego wymysły.

„Czułbym się totalnie niewdzięcznym, nieskromnym człowiekiem gdybym nagle zaczął utyskiwać, żałować i narzekać. ponieważ taka ilość emocji które są nieporównywalne z niczym innym w życiu podczas grania koncertów, czy słysząc od ludzi różne opinie na temat tego robimy byłbym czarnym niewdzięcznikiem. Nie można mieć w życiu wszystkiego.” - Robert Brylewski o pieniądzach u Kuby Wojewódzkiego

Jazz z huraganem niesamowitej energii - tak w skrócie można opisać poszczególne utwory 1991. Już pierwsze nuty podrywają do życia. Ta muzyka po prostu trwa, umożliwia uwolnienie z siebie skumulowanej siły. Minimalistyczni forma całości pozwala skupiać się tylko na słuchaniu a nie wsłuchiwaniu się - to jak odmawianie mantry. Otwierający Ride On pokazuje, że na tej płycie nie będzie żadnych barier, żadnych schematów ani niczego co do tej pory i dwadzieścia lat po nagraniu mieliśmy okazję poznać. Ta płyta po prostu płynie i chce się jej słuchać i słuchać w nieskończoność - kolejne utwory tj. Live to love, See I & I, Brothers zapadają w pamięć. Na płycie słyszymy nie tylko rytmiczne gitary, perkusje i marzycielski wokal, ale i saksofony, syntezatory, kongę itp. Każdy wytworny słuchacz i muzyk doceni niesamowite techniczne wyszkolenie poszczególnych członków zespołu. Majstersztykiem improwizacji okazuje się instrumentalny Epirus 2, który od drugiej minuty po prostu tętni geniuszem.

To płyta jest jak ścieżka dźwiękowa do projekcji przyjemnych snów. Wokale nagrane są jakby to sam Morfeusz przemówił. Na godzinę trwania płyty kraina snów zamienia się w najcudowniejszą pod słońcem. Przyśpiewki są poruszające, hipnotyczne i pozostają gdzieś w podświadomości na bardzo długo. Od pierwszej chwili nasiąkamy energetycznością, nie musimy doszukiwać się polotu, a nogi same zaczynają nam chodzić. Uduchowienie i zrozumienie przedmiotu środka jest w zasięgu ręki. Chce się żyć, a słoneczny dzień mamy przed oczyma. Każdy dźwięk rytm nasiąknięty jest jego promieniami, pogodą ducha, niezłomnością charakteru, zero agresji. Oto w jaki prosty sposób można mówić o rzeczach ważnych. Takiej muzyki nikt już nie potrafi grać!

Ta płyta to światowa produkcja, która należy się chwalić. Dokładnie odwrotnie jak dzisiaj należy się wstydzić większości dorobków "artystycznych", postaci świata show biznesu. Płyta ta jest dojrzała przemyślana, świetnie wyprodukowana, idealna. Zaraz ktoś z tłumu krzyknie: ale to nie jest Jazz! Jeśli tak twierdzisz oznacza, że nie wyrosłeś jeszcze z pospolitych ram gatunkowych. Wsłuchaj się dobrze drogi czytelniku a usłyszysz tak jak ja "Jazz" z prawdziwego zdarzenia. Bo jest tutaj wszystko co być powinno, dokładnie ten sposób, styl myślenia o wolnej, niezaprzeczalnej, genialnej, przestrzennej muzyce, od ludzi dla ludzi.

Tekst z bezkrytyczni.pl

Não quer ver anúncios? Atualize agora

API Calls